Siedział Staszek na kanapie. Pił piwo i czekał na chłopaków, których zaprosił na mecz.
Przyszła Ewa z Anią. I koledzy przyszli. Przynieśli pudełko. Myślał, że to czteropak. A to nie. A to jedzenie.
Myśli- pizza.
Słyszy – Lunch box.
-Weź se k…a nie rób jaj- odpowiedział z charakterystyczną wrażliwością.
-Jak jaja- to tylko białko- usłyszał w odpowiedzi. Ania kiwnęła głową potwierdzając, a Ewa zrobiła pełny przysiad.
– To tak już teraz będzie?- spytał Staszek.
– Domyśl się- rzekła Ania.
Idzie Staszek drogą. Zaczyna biec. Chce zdążyć. Na czas. Na miejsce. Na pewno.
Nie wyjdzie z siebie i nic już bez niego nie wyjdzie z mody.
Założy sandały extra slim. Skarpetki out. Kierunek – outlet. Kupi Staszek jakie rajbany, pójdzie do barbera; zetnie wiśnie w ogrodzie i poczuje się jak drwal.
Zawsze świetnie doradzał kolegom na dzielni. Zostanie i kołczem. Czemu nie.
I singlem chwilę pobędzie, a potem rozejrzy się na prawo, na lewo i jeszcze raz na prawo, jak uczyli w szkole.
Zapakuje dobytek do słoika i skoczy na miasto pomieszkać trochę, dziwiąc się, że ludzie nie wiedzą o co kaman, a on już wie.
Nie będzie już Staszek podpierał ścian w tancbudzie, teraz to ścianki będą podpierać jego. Ego.
Wróci wieczorem kanałem- jak szczur jaki z wyścigu. I kupi browar. Za 3 zeta jak zawsze.
Ale wypije ze słomką i z klasą.
Bo tu jest jakby luksusowo.
Powiązane posty
O mnie
M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.
„Marian, tu jest jakby luksusowo” – mi te słowa kojarzą się zawsze na zawsze z filmem „kogel-mogel”. Miałaś to samo skojarzenie? 🙂