Oddech

Jestem zwolennikiem prostych rozwiązań.

Ale ludzie nie chcę ich  słuchać.

Nauczyłam się, że czasem trzeba zaczekać.

Ale oni chcą od razu.

Wydawało mi się, że to co drogie rozwiąże moje problemy.

Tylko, że oni sądzą, że wszystko da się kupić

Wierzę, że można znaleźć sposób, który nic nie kosztuje a jest bezcenny.

Ale oni myślą, że to nieprawda.

 

Kiedy ktoś mi mówił- oddychaj, jedyne co potrafiłam to westchnąć, myśląc daj spokój, a co to ma do rzeczy. Wdech wydech? Przecież to automat, oddycham! Gdybym tego nie  robiła, już bym umarła.

Dobra, może nie umarłam.

Ale nie byłam pewna czy żyję naprawdę.

Każdy mój tekst na blogu to może nie recepta, ale gotowe wskazówki na poprawę jakości życia. Oczywiście nie mówimy tu o sytuacji ekonomicznej, ale o podejściu do pewnych spraw i nastawieniu do nich. By czuć się bogatym wewnętrznie, duchowo. Aż w końcu po to, aby było to widać także na zewnątrz. W sposobie autoprezentacji, czy budowania wizerunku.

Powtarzam się- wiem, ale każda powtórka ma na celu utrwalanie informacji. TO JEST PROCES. Musi być skok na głęboką wodę, decyzja: TAK CHCĘ.
Następnie: ważne jest  przepracowanie tematu i wszystko co się z tym łączy: wzloty, upadki, lekcje, wnioski i powoli światełko w kierunku pojawiających się efektów. Czy w przypadku diety, czy zmianie myślenia, nawet w wychowaniu. Nikt nie da nam gotowej rady, szczegółowej recepty.

My musimy chcieć. Nikt tego za nas nie zrobi.

I trochę to potrwa.

Dlatego… oddychaj. Wdech, wydech…

 

fot. https://www.pexels.com/

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij