Półkolonie katarowe czyli 6 propozycji zabaw podczas przeziębienia
Masz czasem takie uczucie, że kiedy dziecko pójdzie w końcu do przedszkola, szkoły masz ochotę otworzyć szampana jeszcze przed południem? To nic, że tego nie zrobisz. Wystarczy, że tak czujesz. To znaczy, że wszystko z Tobą w porządku. Że masz zdrowe podejście, wiesz że aby wszystko mogło normalnie funkcjonować, każdy członek rodziny musi mieć swoje życie, swoje sprawy, bo jak wspomniałam już kiedyś dzieci nie wychowuje się dla siebie.
A druga sprawa- jeśli my będziemy zadowoleni i szczęśliwi- one też będą. Zorganizowani- i one podpatrzą jak to się robi. To jest ta energia, która się udziela, ale pamiętaj, że działa to także w drugą stronę- np. złość rodzi złość.
Czasem są sytuacje, że wszystkie plany biorą w łeb gdy dziecko się rozchoruje i zostaje się z nim w domu. Jeden na jeden.
Mamuś pobaw się, ze mną, Mamuś chodź, Mamuś gdzie jesteś, a dlaczego tak długo, a po co się zamknęłaś w łazience, a co będziemy teraz robić, a co mam robić, nudzi mi się, a mogę bajkę, a czemu nie mogę…
Brzmi znajomo?
Mam obcykane sprawdzone sposoby jakie zajęcia zorganizować dziecku, żeby się nie nudziło, było wam razem fajnie i żeby można sobie było chwilę dychnąć jak już tą zabawą się zajmie.
Jestem na świeżo po. Miałyśmy z Matyldą takie katarowe półkolonie. I nie w Katarze, ale z katarem.?
I było tak:
Oczywiście wiadomo, że często przez pół dnia dzieci przechodzą w piżamach. (Tak było także przy okazji zdalnego nauczania, kiedy Lena ubierała bluzę, ale spodnie miała piżamowe, bo stwierdziła, że i tak nie widać.)
Grunt to dobrze zacząć:
Poniedziałek. Lecimy w kulki.
To taka namiastka figloparku, z tym że wymyśliłyśmy, że robimy sałatkę owocową z kolorowych piłek czyli z pomarańczy, cytryny, borówki, wiśni i zielonego jabłka. Mieszałyśmy, mieszałyśmy to w misce na pranie aż wszystkie piłki z niej wyleciały. Powodzenia przy sprzątaniu.
Ale potem gotowałyśmy już naprawdę. To moja mała pomocniczka.
Wtorek. #Homeoffice
Ponieważ miałam pilną rzecz do nadrobienia na kompie, Matyldzi zorganizowałam „biuro”. Musiała być oczywiście „kawa”, bo wie że ja też tak pracuję. Miałyśmy tam sporo roboty, np:
- Kolorowanie i wycinanie karteczek
- Liczenie kształtów
- Szukanie kaczuszek w grze
- A na końcu zebranie z jednorożcem i Barbie.
Środa: niedziela dawno temu, do soboty wciąż daleko.
Niezawodna i jedyna w swoim rodzaju BAZA. Zaprojektowana i w całości wykonana przez moją Lenę. Nie mam co prawda wolnego koca w domu, ale było warto. Dodatkową atrakcją jest „restauracja” w środku, specjalizująca się w potrawach z grilla.
Czwartek. Nie zwalniamy tempa
Joga. Z tego co miałam pod ręką zrobiłam mini tor przeszkód, a potem już dowolne konkurencje.
Oczywiście, że ja przegrałam.
Piątek. Piąteczek. Piątunio.
Zajęcia plastyczne czyli ulubione farby. A potem robienie „SLAJMÓW”- przy którym więcej było smile ? niż slime, bo nam oczywiście nie wyszło (wg tzw. domowego przepisu). W końcu zdecydowałam się kupić cały gotowy zestaw do zrobienia i przynajmniej mam pewność, że wyjdzie.
Sobota. Party hard.
Wiadomo, że jak sobota to impreza. Do której oczywiście najpierw trzeba się przygotować. Pomalować i przebrać. A potem to już konkretna wiksa.
Ale za to niedziela…
Niedziela będzie dla mnie… i może jednak otworzę tego szampana…
***
Polecam także : 7 POMYSŁOW NA ZABAWĘ Z DZIECKIEM
A jeśli chcesz się schować to sprawdzone: MIEJSCA PRZYJAZNE RODZICOM
Powiązane posty
O mnie

M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.