Nie mam się w co ubrać- prawda czy fałsz?

Pranie- super. Prasowanie- dramat. Sprzątanie szafy- mus.

Jedno łączy się z drugim, aż w końcu trzecim i o tym właśnie będzie ten tekst.

O kultowym zjawisku jakim jest niedomykająca się szafa. I czy można coś z tym zrobić.

Po ostatnim sprzątaniu moja się… domyka. Co więcej, a właściwie mniej, a nawet najmniej ciuchów z całej naszej czteroosobowej rodziny mam właśnie ja.

Michał ma na pewno więcej, w tym koszulki, chyba jeszcze z kawalerskich czasów, być może przez sentymenty, -nie wiem-  ale dla mnie są one wprost idealne na ścierki.

Dziewczynki no to wiadomo- kupi coś Babcia jedna, druga, ciocia, a że mają już swój styl, no to jedna woli to, a druga tamto. Więc też się nazbierało. Noszenie ciuchów po siostrze? Kto tak miał, ręka w górę?

Dla siebie kupuje bardzo mało ubrań, serio.  Mam ulubione czarne sukienki, kilka bazowych ciuchów, które można ograć dodatkami, a ostatnio to już w ogóle ukochałam sobie dresy. I jak stałam, tak mogę w nich wyjść między ludzi- ot taka funkcjonalność.

Buty? Mam tylko dwie nogi, więc tu też bez przesady. Jeśli są dobrej jakości nadają się na wiele wyjść i w końcu na ostateczne- wyjście z mody.

 

Jakiś czas temu jeszcze to tak u mnie nie wyglądało.

Miałam tych ciuchów dużo, dużo więcej. Za dużo. Także tych odłożonych według kategorii:

– takie, które jeszcze są dobre

– „po chałpie”

– ciuchy motywacyjne- ubiorę jak schudnę

– teraz mi tego szkoda, wezmę na wakacje

– zostawione, bo mi się kojarzą z fajną imprezą

– te w prezencie, więc głupio się pozbywać

 

I wtedy szafa faktycznie się nie domykała…

 

Jeszcze daleko mi do minimalizmu, ale przyszedł taki dzień, kiedy zrobiłam wielką czystkę i zrobiłam to co najbardziej lubię: połączyłam dobre z lepszym. Oprócz porządku- dobry uczynek.

Dziś na szczęście jest dużo rozwiązań. Można:

– korzystać z aplikacji i sprzedawać ciuchy na własną rękę;

– i odwrotnie- kupować z drugiej ręki;

– brać udział w wyprzedażach, wymianie ubrań czyli swap.

Ja akurat podzwoniłam i dowiedziałam się gdzie jest zapotrzebowanie na ubrania (także dziecięce) i zawiozłam je do wybranego domu matki i dziecka.

Prawda jest taka, że ilość naprodukowanych ciuchów starczy do końca życia. Wiadomo, że moda, że trendy, że to się zmienia.

Ale fajnie, jeśli zmieniają się też nawyki. To ciągle kwestia wyboru. Tym bardziej teraz to dobry moment na przegląd tego co mamy, zastanowienie się z czego możemy zrezygnować- i nie mówię tylko o ubraniach.

Eko, zero waste, kupuj odpowiedzialnie, można inaczej- słyszeliśmy to nie raz.

Może teraz oprócz słyszenia, warto także… posłuchać.

 

Cdn…

 

***

W jednej z tych czarnych sukienek zobaczycie mnie tutaj: https://fitstaszki.pl/2020/03/18/w-co-bym-sie-ubrala-gdybym-dzis-szla-na-impreze/

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij