Z odchudzaniem się przed wakacjami jest jak z kupowaniem prezentów przed świętami .

Na ostatnią chwilę.

Najczęściej tydzień przed – w ostateczności dzień przed . Z czego do sklepu na szybcika, a przy odchudzaniu obiecujemy sobie: od jutra.

Wystarczy. Musi.

Szczerze?  Nie widziałam większego sensu odchudzania się przed sezonem grillowo- lodowo- piwnym. 

Nie ma nic gorszego niż super zastawiony stół, pachnie aż sąsiadów skręca,  gospodyni się napracowała a ty:  „nie dziękuję„, bo się odchudzasz. Może się poczuć urażona. A ludzi ranić nie można.

Od zawsze wiemy, że iść na sałatkę do Maca to jak iść do prostytutki porozmawiać. Kto co lubi, wiadomo, ale apetytu i tak nie oszukasz.

Liczę, że rubensowskie kształty mimo wszystko się obronią. Moda podobno zawsze zatacza koło, aż w końcu wraca.  Może i sztuka przeniesie się na tą bardziej użytkową. Miałabym szanse być wysoko. No może- szeroko.

Nawiązując tu do wyżej wymienionych przysłówków, zagram słowem.

Bo nie mówi się wasza szerokośća wasza wysokość. W moim przypadku każde kilo jest zgrabnie upchane w 1,68 cm.  +/-  w zależności od butów i opaski na głowie.

Zawsze próbuję się odchudzać, zawsze od poniedziałku, zawsze od jutra, z czego jak możecie sobie wyliczyć-wypada,  że to zawsze niedziela.

A,  że w sobotę będzie grill, znów trzeba później trzeba będzie nastawiać kręgosłup moralny. Czy to się mówi nastawiać karku ? Kark? Może karczek ?

Widzicie… poddaje się . Ja tez myślę tylko o jednym.

O jedzeniu. 

*

więcej moich wymówek, tutaj: https://fitstaszki.pl/2020/04/21/fit-moze-od-jutra-obiecany-11-fakt-o-mnie/

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij