Zrobiliśmy to przy dzieciach…
Ja nie miałam na to ochoty.
Ale on się uparł.
Mówiłam, żebyśmy zaczekali aż nikogo nie będzie w domu.
Ale on akurat teraz był gotowy.
Mnie krępuję ten hałas.
Ale on już miał sprzęt pod ręką.
Ja miałam po prostu stać i mówić czy dobrze celuje.
Twierdzi, że za każdym razem trafia od razu.
Ale ja wiem, że już dawno go nie używał.
Obiecał, że włoży, kilka razy stuknie i wyjmie.
Martwiłam się, że dzieci będą musiały na to patrzeć i tego słuchać.
Ale on powiedział, że kiedyś pewnie też będą tak robiły.
Kiedy zaczął, one schowały się pod koc.
W końcu też zaczęłam dopytywać się czy już kończy.
Gdybym wiedziała, że znów będzie taki cyrk z przybijaniem gwoździa do ściany, to bym sobie darowała ten nowy obrazek…
*
/zdjęcie ze strony: https://pixabay.com/pl/
Powiązane posty
O mnie

M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.