Co by było gdyby…

Wymyśliłam, że poruszę taką tematykę na fanpejdżu już jakiś czas temu. To, że wybrałam go na mijający tydzień było w zasadzie przypadkowe.

Nie spodziewałam się, że na podsumowanie, sama zetknę się z tym wczoraj aż tak dotkliwie…

Mój mąż miał wczoraj wypadek samochodowy. Nie chciałabym wdawać się w szczegóły. Najważniejsze, że nic mu się nie stało i tak naprawdę tylko to się dla nas liczy.

Nic innego.

Auto nadaje się do kasacji, ale to rzecz nabyta. Cud, że wyszedł z tego cało.

Kiedyś przejmowałam się opiniami gdy „życzliwi” czepiali się w moich tekstach zbyt dużej liczby przecinków i innych bzdur. Do wczoraj.

Bo to jak posypała się lawina hejtu i oskarżeń pod naszym adresem jest krzywdzące i niedopuszczalne. Począwszy od serwisu, który podał niekompletną i niesprawdzoną informację, po wszystkich, którzy pisali pod nią komentarze. Mimo, że pojawiło się sprostowanie poparte danymi od policji, że to nie była jego wina- co zdążyliśmy przeczytać, to nasze…

Chciałam podziękować tej garstce osób, która do nas napisała pytając o jego zdrowie i tym, którzy nam pomogli <3

Co by było gdyby…

Nie wyobrażałam sobie nic, choć perspektywy tragedii, które mogły się wydarzyć są paraliżujące. Nie kieruję w ogóle myśli w te strony. Jestem wdzięczna, że tylko tak się to skończyło.

Z okazji zbliżających się Świąt, już teraz powiem czego Wam nie życzę:

Nie życzę Wam nerwów i lęku o najbliższych, strachu w oczach dziecka. Nie życzę złośliwych uwag i krzywdzących opinii; łez, bezsilności i tęsknoty. Oby nikt z was nigdy nie musiał przeżywać takich chwil i martwić się o ukochane osoby.

Życzę Wam dobrych i mądrych ludzi dookoła. Zdrowia i dużo, dużo sił! Szczerych uśmiechów i radości z małych rzeczy. Bo jak te małe nie ucieszą, to duże tym bardziej…

 

Co by było gdyby… każdy z nas chciał chociaż odrobinę stać się lepszym?
To sobie wyobrażam. I oby tak było <3

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij