Mizofonia czyli „Weź nie mlaskaj!”

-Przestań mlaskać.

-Ale ja nie mlaskam.

-Mlaskasz. Mlaskasz i chlipiesz.

-Jak ci przeszkadzam to wyjdź.

Wychodzę.

 

Muszę.

A wszystko przez nią. Przez MIZOFONIĘ.

 

Myślałam, że wszyscy to słyszą- to ciamkanie, głośne połykanie wody, chrząkanie, pociąganie nosem. I sądziłam, że innych też to wkurza. Tym czasem okazało się, że tylko ja mam z tymi dźwiękami problem. I tylko mnie tak to denerwuję.

Ale okazuję się, że to nie jest mój wymysł. I że jest bardzo dużo osób, które muszą się z tym mierzyć- w zasadzie codziennie.

Fachowo mówi się, że jest to nadwrażliwość związana z obniżoną tolerancją słuchową. Przyczyny nie są do końca znane, a sam termin został wprowadzony zaledwie 17 lat temu.

Nie wiadomo też, dlaczego w większości drażnią osoby z najbliższego otoczenia.

Każdy kto szukał informacji na ten temat znajdzie dane, że odgłosy, które najczęściej denerwują osoby cierpiące na mizofonię to:

przełykania pokarmu podczas jedzenia,
chrząkanie,
chrapanie, siorbanie, chrupanie,
cmokanie, gwizdanie, śpiewanie,
mieszanie napojów łyżeczką,
tykanie zegara,
stukanie długopisem,
przesuwanie krzesła,
płacz u dziecka,
cieknąca woda z kranu,
szuranie, trzaski,
pisanie kredą po tablicy,
klikanie myszką komputerową,
jedzenie popcornu
i wiele innych.

 

Ktoś, kto się z tym nie zmaga, najprawdopodobniej tego nie zrozumie.

Uzna to za przesadę i widzimisię. Tyle się mówi, że wspólne posiłki mają zbliżać; że ważne aby razem spędzać czas- choćby przed telewizorem. A tymczasem to nie jest dla niektórych takie proste, kiedy ma się ochotę wyjść z pokoju kiedy cała reszta pije herbatę, albo ktoś nagle zaczął kaszleć.

Mój mąż wie, że nie może jeść przy mnie płatków z mlekiem, chipsów itp. Zawczasu wychodzi z kuchni. Albo ja wychodzę- bo nie chcę się denerwować. Oczywiście, na początku uznał, że zdziwiam, ale -jak już sama wiedziałam o co chodzi- wytłumaczyłam mu na czym polega mizofonia i poprosiłam aby postarał się mimo wszystko mnie zrozumieć. Wsparcie najbliższych to super sprawa. Przecież nie będę jeść w słuchawkach na uszach. Chociaż podobno to też jest metoda, aby sobie z tym radzić.

Inne to: terapia poznawcza, terapia habituacyjna (czyli praca nad tym, aby te drażniące odgłosy zaczęły się kojarzyć z dźwiękami, które lubimy)  i różnego rodzaju techniki relaksacyjne.

Sama staram się panować nad swoimi reakcjami, wychodzi mi to coraz lepiej! Próbuję wtedy to co negatywne zamienić na to, co kojarzy mi się dobrze. To kwestia kontrolowania własnych emocji. Da się zrobić! A nawet trzeba.

I to nie tylko w przypadku mizofonii.

***

A tu tekst dla tych, którzy często słyszą: „WEŹ SIĘ OGARNIJ” https://fitstaszki.pl/2020/03/08/ogarnij-sie-kobieto/

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij