Siedziałyśmy sobie w salonie… Ja coś tam próbowałam przyszyć. Bardzo śmieszne, wszyscy wiedzą, że nie umiem. Matylda się bawiła, a Lena czytała książkę. „Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które zmieniły świat”. Pyta mnie w pewnym momencie: „Mamuś, a dlaczego Cię nie ma jeszcze w tej książce?”

(swoją drogą świetne pytanie- ale dziś nie o tym… )

I tak popatrzyłam na tą moją rezolutną dziewięciolatkę i zaczęłam się zastanawiać:

 

Kiedy tak to wszystko przeleciało?!

 

Już jakiś czas temu zrozumiałam, że nie wychowuję jej dla siebie. Że nie mogę usuwać jej kamieni spod nóg, aby nie potknęła się o ziarenko piasku.

(Ok, jej skarpetki jeszcze czasem sprzątnę z podłogi. To co innego… )

 

Wychowuję młodą kobietę, którą przyjdzie mi pchnąć w ramiona świata. Podczas gdy mój mąż szykuje broń na potencjalnych kawalerów, ja wyposażam ją w poczucie własnej wartości, świadomości i szacunku swojego ciała, pewności siebie i odwagi do marzeń .

 

Wypuszczam w świat kobietę, która może zmieniać go na lepsze, która właściwie JUŻ to robi, bo sprawia, że my jako jej rodzice chcemy być lepszymi ludźmi.

Może być kim chce! Jesteśmy przy Niej i dla Niej.

Obie z Matyldą to moje małe kobietki. Piękne i dobre (po Mamusi. Wiadomo.)

 

Mnie jeszcze nie ma w tej książce. Nie wiem czy kiedykolwiek będę. Ale jedno wiem na pewno:

Ich rozdział już się pisze…

—-

o byciu Mamą pisałam także tutaj:https://fitstaszki.pl/2020/02/06/2-powody-dla-ktorych-nie-zostalam-lyzwiarka/

0 0 votes
Article Rating
Udostępnij