Tak. Mam cellulitis.
Pewnie myślisz, że pokaże zdjęcia i jakieś zbliżenia. Otóż nie. Musiałabym nie tylko uchylić rąbka tajemnicy – ale także spódnicy…
Skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B, a właściwie C- ce jak cellulitis.
Tytuł wskazuje na oczywistą sprawę- bez podtekstu, ale jest też punktem wyjścia do tego o czym myślałam już ostatnio, pokazując moje mniej lub bardziej korzystne zdjęcia.
Idąc za ciosem, a tym samym kontynuując temat, uważam że trzeba pokazywać normalność i naturalność ale- od jak najlepszej strony. Najgorsza jest byle jakość !
Pod każdym względem.
Daje nam swego rodzaju przyzwolenie i zatrzymuje w miejscu –„ a dobra ona też tak ma, to co ja się będę wysilać.”
Obserwując to co się dzieje, zdawało mi się, że świat w pewnym momencie nie mógł się nie zdecydować czy chce być perfekcyjny, nieperfekcyjny czy najlepiej od razu chujowy .
To super, że kobiety mają dystans do codziennych obowiązków i są mistrzyniami w swej wielozadaniowości. Ale te same kobiety potrafią poddawać się filtrom, pokazując obraz, który z rzeczywistością po prostu się mija .
To jest ten czas kiedy wszystko Ci wolno, kiedy wszystko możesz, ale tak naprawdę już nie wiesz po co to robisz i czy dalej tego chcesz .
Bycie najlepszą wersją samej siebie nie wzięło się znikąd. Ale niech nie określa tego strój, opinia innych, ilość lajków i chęć przypodobania się.
Spójrzmy na nasze ciało z miłością i szacunkiem. Bo ile ono przechodzi, wiemy chyba tylko my same.
My nie potrzebujemy jakiś inicjacji, przemian, łażenia po rozżarzonych węglach i skakania w ogień . My mamy okres, rodzimy, karmimy, nosimy bagaże i ciężary życia. Sporty ekstremalne przy tym to trucht.
Na dodatek ciągle się od nas czegoś wymaga, porównuje i stawia porzeczkę nie pytając nas o zdanie.
Iść za głosem serca ? Ale to ckliwe.
Iść za głosem rozsądku ? Nie bądź staroświecka .
Mamy rozstępy, celluitis, golimy nogi albo i nie, farbimy włosy, chodzimy na paznokcie, bo lubimy. Bo chcemy.
Chcemy i będziemy tak robić jeśli tylko dzięki temu poczujemy się lepiej. I odwrotnie- nie będziemy tego robić, jeśli czujemy, że nie jest nam to potrzebne. Mamy wybór.
Mamy prawo czuć się dobrze w swojej skórze- od S do XXL, wzdłuż i wszerz.
Ja jestem dumna ze swojego ciała. Rozstępy przypominają mi, że ono ciągle się zmienia. Cellulitu nie wytłumaczę niczym, no ale przynajmniej mam pretekst by kupić sobie na to pachnący balsam. Dbam o siebie i powtarzam sobie, że jestem piękna. Wiem co w sobie lubię i co mi się podoba. Ukrywam wady – podkreślam zalety- często na tym polega cały trik.
Trzeba się wysilić, zadbać i pomyśleć co jeszcze dobrego można dla siebie zrobić. Nie odpuszczać! Nie stawiać na byle jakość. CO WAŻNE- nie mam tu na myśli zewnętrznej presji. Chodzi raczej o świadomość, aby każdego dnia dawać siebie szanse. Zamiast problemów wyolbrzymiając swoje małe szczęścia.
I pamiętać, że wilki nie przejmują się tym, co myślą o nich barany…
***
O w/w triku pisałam tutaj: https://fitstaszki.pl/2020/08/11/chcesz-miec-lepsze-zdjecia-oto-3-sposoby/
Powiązane posty
O mnie
M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.