Spóźniony słowik= ranny ptaszek
Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji,
bo pan słowik przed 9 miał być na kolacji.
Ma zegarek i wie chyba, która jest godzina
a tu już po M jak miłość i słowika nie ma.
Wszystko stygnie- grzaniec z wina i pierogów osiem
i tuńczyk na zimno w swoim własnym sosie;
Kurczak z rożna, rosół i pieczeń wieprzowa,
ale przede wszystkim stygnie- pani słowikowa!
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
T-shirt zdjęli i skopali albo portfel skradli?
To przez zazdrość ! To ten, z którym przecież tylko rozmawiałam!
Bluzka- głupstwo, kupię nową, ale portfel- dramat!
Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze,
„Gdzieś ty latał, gdzieś ty fruwał, przecież ja tu płacze!”
A pan słowik się rozpływa, jak przy jakimś cieście,
„A bo tak mnie jakoś naszło, że zjadłem na mieście!”
fot. https://www.pexels.com/pl-pl/
Powiązane posty
O mnie
M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.