Zrobiła Igrażka pranie i dała sobie na wstrzymanie. Dopiero się wprowadziła, jeszcze nie po ślubie, bez obietnic, a ona już Staszkowi gacie pierze. Bez jaj.
I dobrze, że już pierwsze motyle w brzuchu pozdychały, bo byłaby gotowa jeszcze majtki i skarpetki wyprasować, a z rozpędu i ręczniki.
Tak mu chciała zaimponować, że umie, że się zna, że u nich w rodzinie kobity tak robiły i ona się teraz też wykazać może.
I wyszło jej w praniu i podczas prania, że może i Staszek pochwali ją na początku, ale potem przyzwyczai się i wszystko za niego będzie robić musiała.
Ale nie. Nie wychyli się, że gotować umie. Świeczki zapali, śledzia w puszce otworzy i takie kolacje mu organizować będzie. A jakby chciał romantycznie i luksusowo, to niech ją do restauracji zabierze.
Kompotów i przetworów też robić nie będzie. Jak chce zakisić ogóra, to niech to robi sam.
Sprzątać- posprząta. Ale po sobie.
Niech każdy chłop zna podstawowe miejsca, co ogarnąć musi: gdzie kosz na śmieci, zmywarka i łechtaczka.
Staszka kocha, ale o sobie nie zapomni. Szanować to się kurwa trzeba.
Bo jednego te kobity to ją jednak nauczyły:
nie rób komuś dobrze, nie będzie ci źle.
A o tym jak to się Staszek w Igrażce zakochał przeczytacie tutaj: https://fitstaszki.pl/2020/04/15/staszek-sie-zakochal/
Powiązane posty
O mnie
M A G D A L E N A W R Ó B E L
1987
Wolałabym umieć śpiewać,
ale pisanie wychodzi mi lepiej.
Łączę dobre z lepszym.
Mam to, na co się odważyłam.
Nie żałuję.
Jest dobrze.